…w świdnickim dworze mieszkała pewna pani. Była bardzo lubiana w kręgu tamtejszej szlachty. Lubili ją zapewne z tego powodu, iż była bogata. Jednakże, pośród pospólstwa słynęła złą sławą. Tutejsi wieśniacy nienawidzili jej. Miała, bowiem okrutne przyzwyczajenia. Choć była majętna, jej słudzy żyli w skrajnej nędzy. Nie płaciła im należności za pracę, nakazywała odrabiać pańszczyznę w dni wolne. W ten właśnie sposób uczyła swojego jedynego syna postępowania z ludźmi.
Ponieważ pragnęła wychować go po swojemu postanowiła pozbyć się ojca chłopca. Podobno wynajęła łukowickich zbójców, aby zabili go w czasie jego powrotu z pobliskiego dworu w Przyszowej. Ciało kazała zakopać opodal starej lipy za dworem.
Aby zapewnić swojemu kochanemu jedynakowi ciekawą rozrywkę, poleciła sprowadzić z Łukowicy moc łuków i strzał. Gdy syn nauczył się strzelać, nakazywała słudze wspinać się na lipę za dworem. Kiedy nieszczęsny sługa dochodził już do szczytu drzewa, wdowa wmawiała synowi, że to jakiś dziwny ptak i należy go byle prędzej zabić. Nieświadomy chłopak zaczynał strzelać do sługi, aż do skutku. Po kilku takich lekcjach, polubił ten rodzaj rozrywki.
Syn i matka toczyli w ten sposób spokojne życie, aż do pewnego dnia, kiedy to syn, jako młody i sprawny człowiek, otrzymał wezwanie na wojnę. Stara matka usiłowała za wszelkie pieniądze uchronić go przed takim losem. Jednakże generałowie byli nieprzekupni, gdyż liczył się każdy żołnierz. Kiedy syn opuścił dwór, matka zalewała się łzami.
Początkowo w czasie wojny chłopak miał wiele szczęścia. Ponieważ trafił na pierwszy front, zabił wielu żołnierzy. Miał wprawę w strzelaniu do ludzi. Jednakże w pewnym momencie szczęście go opuściło. Został zabity przez swojego kompana w trakcie kolejnej walki, gdyż ten żołnierz wziął go za wroga.
Gdy wiadomość o śmierci syna dotarła do zrozpaczonej matki, ta popadła w skrajną depresję. Przestała się znęcać nad ludźmi, gdyż cały ten czas przesiadywała w swoim starym fotelu pod lipą. Pewnego wieczora, kiedy tak siedziała, wieśniacy pracujący na pobliskim polu, zauważyli stado kruków – zwiastunów czyjejś rychłej śmierci. Kruki pofrunęły wprost do dworu, obniżyły lot nad starą lipą i obsiadły śpiącą na fotelu kobietę. Po chwili wszystkie chwytając poręcze siedziska, porwały staruchę do wielkiej dziury w lipie i zaniosły ją wprost do piekła.
Aby upamiętnić to zdarzenie szczęśliwi wieśniacy wybudowali na tym miejscu kapliczkę poświęconą Matce Boskiej.
Ps. Po dworku nie chodzi biała dama!!! ;-)